Skąd pomysł na to, by założyć szkołę nauki języka chińskiego? Masz coś wspólnego z Chinami?

Owszem. Jakiś czas temu byłem w Chinach, w trakcie studiów, ze względu na to, że pisałem pracę magisterską na temat związany z Chinami. Tak zaczęła się moja fascynacja Chinami. Podróżowałem po tym kraju, zwiedzałem zabytki i po powrocie do Polski postanowiłem zrealizować jakiś pomysł związany z tematyką chińską. Zdecydowałem się na szkołę uczącą języka chińskiego, zwłaszcza, że takiej placówki nie ma jeszcze w Trójmieście.

Gdzie skierowałeś swoje pierwsze kroki w celu założenia firmy?

Postanowiłem udać się do Akademickiego Inkubatora Przedsiębiorczości. Miałem też pomysł na firmę zajmującą się handlem z Chinami i równocześnie „urodził się” pomysł ze szkołą językową. Szkołą działa od września i muszę przyznać, że perspektywy rysują się nadzwyczaj dobrze. Jest popyt na naukę języka chińskiego. Niebawem chcemy ruszyć z nauką języka dla wszystkich grup wiekowych, łącznie z dorosłymi.

Nie prowadzisz szkoły w pojedynkę...

Szkołę prowadzę razem z kolegą, który jest aktualnie w Chinach, gdzie stara się zorganizować dla nas specjalny kurs w tamtym kraju. Dodatkowo chce nawiązać kontakt z osobą, która miałaby uczyć tego języka w Polsce. Nie chcemy, żeby szkołą zajmowała się tylko zagadnieniami stricte językowymi. Pragniemy zainteresować i zaproponować naszym słuchaczom również wiedzę o kulturze Chin i tamtejszych zwyczajach. Oprócz chińskiej obywatelki chcemy, by w naszej szkole uczyli studenci i absolwenci sinologii.

Jakie osoby są zatrudnione aktualnie w szkole?

Aktualnie zatrudniamy studentów, absolwentów sinologii i native speakera. W przyszłości chcielibyśmy oprzeć całą naukę właśnie na native speakerze. Na razie uczymy dzieci. Grupy mają około 6-7 osób. Po wakacjach zamierzamy rozpocząć kursy dla dorosłych i młodzieży gimnazjalnej.

Jak wysokie środki pieniężne przeznaczyliście na rozpoczęcie działalności szkoły?

Początkowo nie były one wysokie, ponieważ działamy przy Inkubatorze. Na razie staramy się dojeżdżać do klienta. W czasach, kiedy ludzie są zabiegani, nie mając czasu na to, by dostać się do nas bezpośrednio, taka forma działalności bardzo dobrze się sprawdza. Usługi oferujemy szkołom, które działają na terenie Trójmiasta.

Czy zamierzacie dotrzeć do szkół niepublicznych funkcjonujących na terenie Trójmiasta i im zaoferować swoje usługi?

Oczywiście, ale na takie rozwinięcie działalności planujemy przeznaczyć czas powakacyjny. Bardzo chcielibyśmy również trafiać do klientów indywidualnych oraz firm. Jesteśmy otwarci na propozycje ze strony osób chcących pobierać naukę języka chińskiego. Regularną naukę w salach z nauczycielami zaczynamy rozwijać. Kurs dla dorosłych rusza już od września.

Jak wygląda sytuacja szkoły uczącej języka chińskiego wobec Ministerstwa Edukacji?

Działamy w ramach Inkubatora i dzięki temu jesteśmy w stanie tę szkołę prowadzić. Dopiero później, po usamodzielnieniu się, chcemy rozpocząć działalność w jednym konkretnym miejscu. Wtedy będą potrzebne specjalne zaświadczenia i certyfikaty, o które już wystąpiliśmy.

W jaki sposób zdobywacie materiały dydaktyczne do nauki języka chińskiego?

Mamy podręczniki, które sprowadzamy bezpośrednio z Chin. W Polsce jest mało książek do nauki tego języka, a jeżeli są, to merytorycznie- mizerne. Zwłaszcza dzieci muszą kształcić się z naprawdę dobrych książek. Nasze podręczniki są sprawdzone i zarekomendowane przez Uniwersytet w Pekinie.

Co stanie się, po odłączeniu od Inkubatora? Jak zamierzasz dalej rozwijać firmę?

Będziemy chcieli wystąpić o dotacje z UE, dzięki którym będziemy mieć salę, reklamy, PR oraz pensje dla nauczycieli. To, mamy nadzieję, umożliwi nam błyskawiczny rozwój.

Co z reklamą? Jakie środki wykorzystujecie, by promować swoją placówkę?

Na początku, zaczynając działalność, bezpośrednio prezentowaliśmy nasze usługi ludziom. Jeździliśmy na wywiadówki szkolne, prezentując je rodzicom i dyrektorom szkół. Mamy też reklamę na portalu Trójmiasto.pl i w Google Adwords.

Czy dzieci lubią uczyć się języka chińskiego, mają jakieś opory, specjalne trudności?

Staramy się uczyć przez zabawę, by nauka dla młodych osób była jak najbardziej przyjemna. Chcemy dzieci zainteresować Chinami poprzez nie tylko zwyczajną naukę, ale właśnie gry i zabawy, które rozwijają także wyobraźnię.

Z jakimi organizacjami chińskimi współpracujecie?

Z ambasadą chińską oraz konsulatem chińskim, jak również z firmami, które głównie handlują z państwem chińskim. Oprócz tego jesteśmy w stałym kontakcie z Uniwersytetem w Pekinie, gdzie jest nauczany język polski.

Czy szkoła ucząca takiego egzotycznego języka jak chiński jest opłacalnym biznesem?

Trzeba wykonać dużą pracę. Na początku wszystkiego starałem się pilnować razem z kolegą. Chodzi tu o PR, reklamę, kontakt z rodzicami. Dodatkowo trzeba dbać o to, czy jest realizowany program, czy klienci są zadowoleni. Na razie szkoła nie przynosi dużych zysków, ale liczymy, że to się zmieni, w tym momencie bardziej traktując tę sprawę hobbystycznie. Z pewnością jednak zamierzam poświęcić się w pełni działalności tej szkoły, bo można powiedzieć, że Chiny to moja prawdziwa pasja.

www.pandali.pl


Rozmawiał: Patryk Szczerba