Zima w pełni, wiele Polaków spędza urlop w górach, szusując na nartach po stokach. Kolejki do wyciągów narciarskich pokazują, że popyt wyraźnie przewyższa podaż. To powinno cieszyć wszystkich przedsiębiorców, myślących o założeniu własnej firmy. Przyjrzyjmy się zatem działalności tych, którzy na górach zarabiają.
Beskid Sądecki, Niski, Wysypowy. Wszędzie tam występują ogromne zapóźnienia jeśli chodzi o infrastrukturę dla narciarzy. Jednak nie tylko w tych miejscach widać działania mające usprawnić ruch na stokach i wyciągach. Praktycznie wszędzie, jak przyznają eksperci rozpoczęła się wielka modernizacja, ponieważ popyt na wyciągi krzesełkowe cały czas wzrasta.
Szacunki wskazują, że w Polsce około 2 mln osób jeździ na nartach, a liczba narciarzy korzystających z wyciągów ma w ciągu 10 lat wzrosnąć trzykrotnie. Na pewno rozpoczęcie działalności w tej branży wymaga sporych nakładów, zaś zyski, mimo że w dłuższej perspektywie pewne, początkowo są małe. Nowy wyciąg orczykowy kosztuje kilkaset tysięcy złotych, zaś krzesełkowy to wydatek dziesięciokrotnie większy. Trzeba pamiętać również o wydatkach na dzierżawę terenu, chyba że możemy sobie pozwolić na luksus postawienia wyciągu na własnym gruncie. Warto też wziąć pod uwagę protesty górali, którzy gdy tylko zbliża się okres zimowy uaktywniają się i blokują wiele inwestycji, które miałyby powstać na ich terenach.
Istotną sprawą jest teren, działka na której stanie maszyna. Do dolnej stacji wyciągu potrzebny jest odpowiedni dojazd. Chodzi tu o odpowiednią drogę, która musi dawać kierowcom komfort nawet przy największych opadach śniegu. Ważne jest położenie stoku. Należy wybierać te, gdzie dłużej utrzyma się śnieg i jednocześnie szeroki i łagodny. Dobrych narciarzy nie jest wcale tak dużo.
Najważniejszy element tego biznesu nie zależy od nas. Chodzi o sprawiającą różne „figle pogodę” i śnieg. Jeśli zima jest śnieżna można się spodziewać sporych zysków. Na wysokościach do 1000 m.npm. Na śnieg można liczyć około 2 miesiące. Sezon zaczyna się zwykle dopiero na przełomie grudnia i stycznia, kończy w pierwszych dniach marca.
Sposób na uzależnienie się od śniegu to armatki naśnieżające stok. Sezon wtedy może trwać nawet 4 miesiące i czasami kończy się w okolicach Świąt Wielkanocnych. Taki zagwarantowany śnieg mimo że znacznie zwiększa koszty (około 200 tyś zł to koszt jednej armatki) powoduje też wzrost obrotów. Unikamy przestojów spowodowanych odwilżami, zaś zyski kształtują się na stabilnym poziomie. Oczywiście oprócz armatki potrzebne są też inne elementy inwestycji takie jak pompy i potrzebna, aczkolwiek trudno dostępna w górach woda.
O wiele łatwiej i taniej jest oświetlić stok. Kilkanaście tysięcy złotych z pewnością szybko się zwróci. Potrzebny jest też ratrak, by móc ubijać śnieg. Na tym sprzęcie z pewnością nie można oszczędzać, ponieważ dobrze przygotowany stok może być naszą doskonałą wizytówką.
Nie zapominajmy też o barze z ciepłymi posiłkami, wypożyczalni i serwisie sprzętu narciarskiego czy instruktorach narciarstwa. Te elementy również budują wizerunek. Przede wszystkim warto inwestować w rozwój miejsca, ponieważ rynek choć słabo nasycony stawia przed, zwłaszcza małymi przedsiębiorcami spore wymagania.
Autor: Patryk Szczerba